-Lily-
Miotałam się po sypialni w poszukiwaniu czegoś, co mogłabym na siebie włożyć. Zapowiadała się niezła zabawa, więc stwierdziłam, że trzeba się wykazać. Podeszłam do szafy i wzrokiem zaczęłam przeczesywać jej zawartość. Jak zwykle w takich chwilach miałam ogromny problem z wybraniem stroju. Podrygując nerwowo, spojrzałam na zegarek. Za dwadzieścia ósma. Brawo. Zostało mi dwadzieścia minut, a musiałam jeszcze obmyślić plan działania, jak wymknąć się z domu. Trudno, Jake i Jamie byli przyzwyczajeni do moich spóźnień.
Odetchnęłam głęboko, aby się trochę uspokoić, bo napięcie w moim ciele z każdą chwilą narastało. Adrenalina buzowała w moich żyłach, a serce waliło głośno. Starając się oddychać miarowo, zdecydowałam się w końcu na dżinsy z postrzępionymi dziurami, czarny, połyskujący top i czarne szpilki. Z tym zestawem poszłam do łazienki i ubrałam się w niego, wcześniej biorąc szybki prysznic. Prawie gotowa, stanęłam przed lustrem i zastanowiłam się co zrobić z włosami. Na chwilę obecną były związane w ciasnego koka, bo nie chciałam ich zmoczyć. Po kilku minutach gorączkowych prób ułożenia ich w jakąś znośną fryzurę, zrezygnowałam. Zawsze miałam problem z ich odpowiednim ułożeniem, nigdy nie chciały mnie słuchać. Ze złością jeszcze raz je rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam ekspresowy makijaż, używając maskary, elaynera i błyszczyka. Popryskałam się jeszcze swoim ulubionymi perfumami od Christiny Aquilery i wyszłam z łazienki.
Tam spakowałam do małej torby najpotrzebniejsze rzeczy, wzięłam szpilki w rękę i na palcach wymknęłam się z pokoju. Byłam pewna, że moje serce słychać w całym korytarzu. Starając się nie robić żadnego hałasu, zaczęłam schodzić po schodach. Zastygłam, gdy jedna z desek skrzypnęła pod moim ciężarem. Ze wstrzymanym oddechem, zeszłam na sam dół i zajrzałam do salonu. Rodzice siedzieli objęci na kanapie, tyłem do drzwi i oglądali telewizję. Wycofałam się i na palcach podbiegłam do wieszaka na ubrania. Wzięłam swój płaszcz i szalik, po czym delikatnie złapałam za klamkę od drzwi wejściowych. Odetchnęłam głęboko, po czym powoli zaczęłam ją naciskać. Wyszłam na wycieraczkę i poczułam przejmujący chłód. Założyłam buty, szalik i płaszcz, po czym na palcach pomknęłam po chodniku. Nie chciałam, żeby usłyszeli moje kroki. Po kilku sekundach wyszłam z terenu naszej posesji i z uśmiechem na ustach, podążyłam w kierunku domu przyjaciela.
Nie chciałam na razie myśleć o konsekwencjach tej ucieczki. Chciałam tam iść i porządnie się wybawić. Na szczęście do Jake'a nie było daleko. Po kilku minutach intensywnego marszu, byłam na miejscu. Już od ogrodzenia usłyszałam dudniąca muzykę. Obstawiałam Martina Garixa. Otworzyłam furtkę, po czym podążyłam wąskim chodnikiem w kierunku budynku. Już byłam na schodach, gdy nagle usłyszałam narastający warkot silnika i hamowanie z piskiem opon. Odruchowo się odwróciłam. Zobaczyłam, że z czarnego połyskującego motoru, zsiada wysoka postać.
Osobnik zdjął kask i odłożył go na siedzenie. Nikłe światło ulicznej latarni pozwoliło mi stwierdzić, że jest to chłopak, a raczej młody mężczyzna. Na głowie miał burzę, rozczochranych ciemnych włosów i tylko tyle zdołałam zobaczyć. W pewnej chwili pomyślałam, że idiotycznie muszę wyglądać, stojąc bez ruchu na schodach i przypatrując się nieznajomemu osobnikowi. Chłopak ruszył w moją stronę, a ja zauważyłam, że jego zęby połyskują w mroku. Uśmiechał się.
- Cześć! - powiedział wesoło głębokim i zachrypniętym głosem. - Już się bałem, że tylko ja się spóźnię.
Uśmiechnęłam się i odrzekłam:
- Wiesz, w grupie zawsze raźniej.
- Jasne. - przytaknął, po czym wyciągnął do mnie rękę, ówcześnie wyjmując ją z kieszeni dżinsów. - Jestem Harry. Harry Styles.
- Lily Wilson. - odpowiedziałam, ujmując podaną mi dłoń. Chłopak pochylił się i pocałował wierzchnia część mojej.
- Ładne imię. - zauważył. - Mogę mówić na Ciebie Lilka?
- Oczywiście - odpowiedziałam, lekko zaskoczona. Nikt nigdy nie wymyślał mi zdrobnień, każdy bez wyjątku mówił Lily.
- Dzięki. - roześmiał się. - Może wejdziemy do środka?
Przytaknęłam, po czym pokonałam resztę stopni, słysząc Harry'ego za sobą. Bez pukania, weszliśmy do środka. No bo kto by je usłyszał w tym hałasie?
Ludzi było bardzo wielu i zajmowali dosłownie każdy metr kwadratowy domu. Niektórzy tańczyli, inni stali w grupach, a jeszcze inni raczyli się różnymi przekąskami. Szczerze? Jake przeszedł samego siebie.
Zaczęłam się przepychać przez tą ciżbę w poszukiwaniu przyjaciół, co chwila przepraszając. Nie wiem dlaczego, ale Harry cały czas za mną szedł. Nie przeszkadzało mi to.
Znaleźliśmy się w salonie. Tutaj zabawa kręciła się najlepiej. Praktycznie wszyscy tańczyli, a kolorowe światła razem z nimi. Jake specjalnie je kupił, żeby było bardziej profesjonalnie, jak on to określił. Teraz stał przy laptopie, podłączonym do ogromnych głośników i coś tam z uśmiechem ustawiał, cały czas podrygując w rytm muzyki. Jamie siedziała na kanapkę, podjadała chipsy z dużej miski i z uśmiechem na ustach obserwowała swojego chłopaka. Zaszłam przyjaciela od tylu i pokazałam Harry'emu na migi, aby był cicho. Uniósł jeden kącik ust ku górze, obserwując moje poczynania. Wzięłam lekki rozpędza, po czym wskoczyłam przyjacielowi na plecy. Szatyn zatoczył się pod wpływem mojego ciężaru, ale na szczęście udało mu się złapać równowagę. W ostatniej chwili. Jeszcze trochę i wylądowalibyśmy na Harrym, który zaczął się śmiać. Jake zsadził mnie ze swoich pleców i powiedział:
- Wiesz, że zwykle cześć by wystarczyło?
- Lubię być oryginalna. - odrzekłam z zadziornym uśmiechem na ustach.
- No ta. - chłopak parsknął śmiechem, po czym zwrócił wzrok na mojego nowego kolegę. - Harry! Myślałem, że będziemy musieli się obejść bez ciebie.
Uścisnęli sobie dłonie. Jak się później dowiedziałam, Styles pracował w warsztacie samochodowym, w którym Jake sobie dorabiał po szkole. Później mi się przypomniało, że mój przyjaciel wspominał coś o nowym koledze z pracy. Pamięć bywa jednak przydatna. Jamie podeszła do nas, a Jake przedstawił nam obu Harry'ego. Gdy przyszła kolej na mnie, uśmiechnęliśmy się tylko do siebie, a Harry po raz kolejny pocałował moją dłoń i powiedział:
- Bardzo miło mi cię poznać.
Zaczęliśmy rozmawiać, nieświadomie przenosząc się na kanapę. Przyjaciel przyniósł piwo i siedzieliśmy tak dobrą godzinę. Gadając i popijając alkohol. Nagle Jake zerwał się, krzycząc, że ma świetny pomysł. Podbiegł do laptopa, a my poszliśmy za nim.
- Czas na Króla? - zapytał Harry'ego z łobuzerskim uśmiechem na ustach.
- Czemu nie! - roześmiał się Styles.
Jamie pociągnęła mnie z powrotem na kanapę, a ja bez oporów się temu poddałam.
- Presley. - powiedziałam do niej bezgłośnie. Uśmiechnęła się do mnie i przeniosła wzrok na chłopaków, którzy zawzięcie szukali czegoś na komputerze Jake'a. Był on wielkim fanem Króla Rock 'n' Rolla i z tego, co widziałam Harry też nim był.
Po chwili z głośników buchnęły pierwsze tony piosenki Elvisa "Jailhouse rock". Chłopcy wyszli na środek i zaczęli tańczyć. Razem z Jamie pokładałyśmy się ze śmiechu, a reszta gości rozsunęła się, aby zrobić im miejsce. Byli teraz w centrum uwagi i najwyraźniej im to pasowało. Wykonywali ruchy charakterystyczne dla swinga. Mimo śmiechu musiałam przyznać, że całkiem nieźle im to wychodziło. Poruszali się prawie, jak sam Presley, kręcąc biodrami i uginając kolana.
W pewnej chwili Jake zbliżył się tanecznym krokiem do Jamie i na migi pokazał jej, że ma wstać. Dziewczyna roześmiała się, spojrzała na mnie i wzruszywszy ramionami, chwyciła podawaną jej rękę. Zaczęli tańczyć razem. Bardzo ładnie im to wychodziło, a ja po obojgu widziałam, że śmieją się do łez. Stukałam obcasem w rytm muzyki i z uśmiechem obserwowałam tańczących, bowiem przyłączyło się więcej osób. Nagle zobaczyłam, że Harry podchodzi do mnie. Kiwnął na mnie głową i wyciągnął rękę. Chciałam odmówić, ale nagle stwierdziłam, że przecież przyszłam się tu zabawić. Wstałam, po czym spróbowałam naśladować elastyczne ruchy swojego partnera, ale nie bardzo mi to wychodziło. Harry roześmiał się, po czym nachylił do mojego ucha. Poczułam jego ciepły oddech na swojej skórze.
- Zdejmij te śmiercionośne buty. Będzie ci łatwiej.
Rzeczywiście. Te przeklęte szpilki krępowały moje ruchy. Ściągnęłam je dwoma kopnięciami i dałam się prowadzić. Było świetnie, Harry był naprawdę wspaniałym partnerem do "swingowania". Gdy muzyka dobiegła końca w pokoju wybuchły głośne wiwaty i oklaski. Teatralnie się ukłoniliśmy, zgrzani i zdyszani jak po dwugodzinnym maratonie. Poczułam jak Harry mnie obejmuje. Nie przeszkadzało mi to. Odruchowo odwzajemniłam uścisk.
- Świetnie tańczysz, Lilijko. - szepnął mi do ucha. Zadrżałam, ale starając się zachować zimną krew, odrzekłam:
- Gdybyś mnie nie poprowadził, nie było by tak świetnie.
Roześmiał się i odsunął, ale mnie nie puścił. Spojrzałam mu w oczy i zamarłam.
Ich czysta, delikatna zieleń, mnie oczarowała. Jego spojrzenie było głębokie i inteligentne. Zamrugałam zauroczona. A on się do mnie uśmiechnął.
____________________________________________________
Hej ^^
Równiutkie trzy tygodnie od ostatniego rozdziału! Wyrobiłam się! Z góry mówię, że Lena go jeszcze nie sprawdzała, więc mogą pojawić się drobne błędy. Mi się rozdział podoba :) Jest Harry i to mi do szczęścia wystarczy xd Mam nadzieję, że oddałam jego postać tak, jak zamierzałam. Wiecie co? Ostatnio chyba mi coś na mózg padło, ale słucham Elvisa Presleya xd To chyba przez Tatę xd Postanowiłam, że wykorzystam tą piosenkę, ale jak coś to polecam taką wolniejszą My Way. Bardzo mi się podoba. Jezu, dobra, bo robię jakąś reklamę. Polecam obejrzeć teledysk Jailhouse Rock, żeby zobaczyć to swingowanie xd Będzie Wam łatwiej to sobie wyobrazić. Ah, zamówiłam szablon teraz trzeba poczekać na jego zrealizowanie, a nastąpi to za ok. 3 tyg. Wraz z szablonem, zawita nowy rozdział ^^
W ogóle na dworku jest tak cieplutko dzisiaj! Jej, jak ja tęskniłam za Słońcem :D Jak tam Wam minął Pierwszy Dzień Wiosny? Zerwał się ktoś z lekcji? ;> xd Ja jestem grzeczna i poszłam normalnie xd
Pozdrawiam <3