- Lily -
Kołysałam się w rytm muzyki, trzymając szklankę z drinkiem w ręku i obserwowałam Jake'a, który właśnie uspokajał rozhisteryzowaną sąsiadkę. Była to starsza osoba, przyszła jakieś pięć minut temu i właśnie krzyczała na mojego przyjaciela, że muzyka jest za głośno i ktoś wrzucił do jej ogródka pustą skrzynkę po piwie. Zagroziła, że wezwie policje, ale widziałam, jak Jake coś jej gorączkowo tłumaczy z kpiącym uśmiechem na ustach. W pewnym momencie staruszka zrobiła przerażoną minę i uciekła. Dosłownie.
Znieruchomiałam i zerknęłam na Harry'ego, który przez dobre pięć minut bez zainteresowania obserwował tańczących. Jamie gdzieś wcięło. Mój przyjaciel wrócił do nas wyluzowanym krokiem, a ja zbliżyłam się do niego i zapytałam:
- Coś ty jej nagadał? Zwiewała aż się kurzyło.
- Powiedziałem, że jak zadzwoni na policję to zrobimy sobie kryty basenik u niej w ogrodzie. - odrzekł, zaczesując włosy do góry.
Harry roześmiał się głośno, a ja nie wiedziałam czy mu zawtórować, czy płakać. Przecież to było chore. Nie żebym była jakąś sztywniarą, ale ta kobieta mogła nawet dostać zawału ze strachu, bo było nas tu ponad setka. Dałam Jake'owi obowiązkowego pstryczka w nos i wysłuchawszy jego marudzenia, za co, po co, podeszłam do Harry'ego.
- Przejdziemy się? - Zapytałam. Było mi duszno i gorąco, a nie miałam ochoty leźć nigdzie z Jake'em, po tym jak potraktował tę staruszkę. Z resztą właśnie się oddalił w poszukiwaniu Jamie. Tak przynajmniej przypuszczałam.
- Jasne - mruknął Styles z uśmiechem, po czym zaczął się przedzierać w stronę wyjścia.
Podążyłam za nim, uważając, aby o nikogo się nie przewrócić w tych piekielnych szpilkach. Dobrnęliśmy w końcu do wyjścia, wzięliśmy nasze okrycia i wyszliśmy na schody. Była piękna, gwieździsta noc. Deszczowe chmury gdzieś odpłynęły i teraz księżyc dumnie prezentował swe wdzięki w całej okazałości. Była pełnia.
- Niezła impreza - odezwał się Harry po jakimś czasie. Byłam taka zaopatrzona w niebo, że zapomniałam o jego obecności. Spojrzałam na niego, dostrzegając, że jest rozbawiony i sam popatruje na niebo.
- Racja, Jake jak zwykle się postarał. - odpowiedziałam z uśmiechem. - Długo się znacie?
- W zasadzie to nie. W warsztacie Blacka zacząłem pracować dwa miesiące temu. Ale Jake to fajny kolega. Można się z nim nieźle ubawić.
Parsknęłam śmiechem.
- Oj tak, jest człowiekiem z ogromnym poczuciem humoru.
Harry uniósł jeden kącik ust ku górze, a moim oczom ukazał się mały dołeczek w policzku. Westchnęłam cicho i znowu spojrzałam na niebo. Było takie piękne.
- Mieliśmy się przejść, a nie bawić w astronomów - usłyszałam cichy śmiech po swojej prawej stronie.
Zawtórowałam mu, po czym zeszłam schodów. Harry zbiegł za mną. Podążyliśmy wąskim chodnikiem, a usta nam się nie zamykały. Zaczęliśmy na żarty obgadywać Jake'a, twierdząc, że tańczy jak połamana stonoga, co oczywiście było nie prawdą. Obchodziliśmy powoli ogród, aż tu nagle za jednym z drzew dał się słyszeć głośny śmiech.
W mojej głowie zaświtała myśl, że skądś go znam. Razem z Harrym popatrzeliśmy po sobie ze zdziwieniem, po czym równocześnie zajrzeliśmy za potężną sosnę. Zachłysnęłam się powietrzem, a nogi się pode mną ugięły.
- Cholera jasna. - zaklął Styles.
Na ziemi leżał jakiś chłopak, a na nim moja przyjaciłłka. Całowali się namiętnie, a wokół nich było pełno butelek po alkoholu.
- Jamie! - wrzasnęłam histerycznie. - Jak mogłaś?! Co ty wyrabiasz?!
Dziewczyna podskoczyła przerażona i podniosła na nas zaskoczony wzrok. Nagle usłyszeliśmy czyjeś kroki, po czym rozległ się głos Jake'a:
- O, tutaj jesteście! Widzieliście gdzieś może...
Urwał w połowie zdania, gdy zobaczył to co my. Ustał niedaleko leżących i jak zahipnotyzowany wpatrywał się w swoją dziewczynę. Jamie poderwała się na równe nogi, patrząc na chłopaka błagalnie. Jej "kolega" strasznie zakłopotany zmył się po cichu. Zostaliśmy we czwórkę. Czułam mdlący strach w żołądku. Co teraz? Spojrzałam na Harry'ego. Chłopak mierzył wzrokiem raz Jamie raz Jake'a.
- Jake, kochanie, to nie tak, ja ci wszystko...
Jake uniósł rękę, pokazując jej by zamilkła. Miał zaciśnięte szczęki i zamknięte oczy.
- Błagam, nie kompromituj się. - Wyszeptał.
Przeraziłam się, gdy usłyszałam jak bardzo złamany ma głos.
- Proszę cię, kochanie - załkała dziewczyna, podchodząc do niego i obejmując go za szyję. Odetchnął ją natychmiast, po czym ruszył w stronę domu. Pobiegłam za nim, czując za sobą obecność Stylesa i przyjaciółki.
Jake wleciał do domu jak burza i podbiegł do komputera. Wyrwał z niego wszystkie kable, łączace go z głośnikami. Naokoło zrobiło się nagle strasznie cicho. Goście z zaskoczeniem spojrzeli na mojego przyjaciela.
- Koniec imprezy, spadać stąd! - zawołał. Żaden z obserwatorów nie zauważył tego co ja. Przy ostatnim słowie głos mu się lekko załamał.
Ludzie zdezorientowani nagłym końcem zabawy, wychodzili z domu. Po kilku minutach została tylko nasza czwórka i pełno śmieci w całym budynku. Ciszę przerywało tylko łkanie Jamie, która stała niedaleko drzwi. Jake oparł się o biurko, ukrywając twarz w dłoniach. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Czy w ogóle mam coś mówić. Strasznie zawiodłam się na Jamie. W życiu bym nie pomyślała, że zrobi coś takiego.
- Znudziłem ci się, co? - Ciszę przerwał złamany głos Jake'a. - Mogłaś mi powiedzieć, nie narzucałbym się.
- Skarbie, to nie tak! - zapłakała głośno dziewczyna. - Wiesz przecież, jak bardzo cie kocham. To było tylko...
- Wyjdź. - przerwał jej chłopak głosem jak stal. - I więcej nie wracaj. Nie chce cię znać.
- Jake! - krzyknęła przerażona. - Nie rób mi tego, błagam.
On już jej nie słuchał. Odwrócił się i czekał ze spuszczoną głową, aż opuści pomieszczenie. Dziewczyna szlochając i ocierając łzy, podeszła do drzwi i rzucając Jake'owi ostatnie spojrzenie, wyszła na zewnątrz. Chłopak osunął się powoli na podłogę i usiadł ciężko na ziemi. Już zrobiłam krok, by do niego podejść, przytulić, pocieszyć, ale ktoś delikatnie złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego, który głową wskazał mi drzwi. Czując łzy zbierające się pod powiekami, zrozumiałam aluzje. Podążyłam w kierunku wyjścia, słysząc Stylesa za sobą.
Ustałam bezradnie na chodniku, a łzy pociekły mi po policzkach. Miałam wrażenie, że wszystko się właśnie zawaliło. Miałam się dobrze bawić, a nie obserwować, jak moja najlepsza przyjaciółka zdradza mojego najlepszego przyjaciela i to jeszcze pod jego własnym domem. Załkałam, przyklękając. Ktoś objął mnie delikatnie od tyłu i przytulił. Zapłakałam głośno, odwróciłam głowę i wtuliłam się w Harry'ego, mocząc mu kurtkę łzami. Nie obchodziło mnie, że prawie w ogóle go nie znam. Potrzebowałam kogoś, komu mogłam się wyżalić. W milczeniu klęczał przy mnie, gładził po włosach i trzymał mocno.
Stopniowo zaczęłam się uspokajać. Czułam się dziwnie bezpieczna w jego silnych ramionach. Po fali żalu, zalała mnie nowa. Wstydu.
- Przepraszam. - wyszeptałam cicho, odsuwając się delikatnie.
- Nie ma sprawy, do usług. - uśmiechnął się Harry, wyjmując chusteczkę z kieszeni i mi ja podając. Oboje się wyprostowaliśmy, a ja skorzystałam z podanego mi ligninowego płatka.
- Chyba będę się zbierać. Nic tu po mnie. - powiedziałam ponuro, patrząc na opustoszały dom i Jake'a.
- Odwiozę cię. - zaproponował od razu Harry, sięgając do kieszeni po kluczyki od motoru.
Pokręciłam przecząco głową z bladym uśmiechem na ustach.
- Nie ma potrzeby. Mieszkam parę kroków stąd.
- W takim razie cię odprowadzę - zadecydował chłopak, podając mi rękę. Ujęłam ją bez skrępowania, po czym ruszyliśmy w stronę mojego domu. Strasznie się oziębiło. Nie zauważyłam tego wcześniej. Teraz było mi podwójnie zimno, bo doszedł ogromy stres. Zadrżałam.
- Zimno ci? - zapytał natychmiast Harry i nie czekając na odpowiedź, zaczął zdejmować z siebie skórzaną kurtkę.
- Matko, nie wygłupiaj się! - zawołałam przerażona. - Zamarzniesz!
Chłopak zarzucił na mnie okrycie, po czym parsknął śmiechem.
- Nic mi nie będzie. Nie przesadzaj.
- Skoro tak twierdzisz. - Pokazałam mu język, a on do mnie mrugnął.
Dotarliśmy pod mój dom. Spojrzałam na niego w nadziei, że nie palą się tam żadne światła, a rodzice śpią. Nie miałam ochoty na konfrontację z nimi tej nocy. W sumie to już dnia, było po piątej.
- To tutaj. - mruknęłam, po czym zdjęłam z siebie jego kurtkę. Podałam mu ją, a on zgrabnym ruchem ją założył.
- W porządku. Do zobaczenia, Lilijko! - powiedział z uśmiechem. Odwzajemniłam go, po czym skierowałam się w stronę budynku. Gdy byłam na schodach, odwróciłam się jeszcze i zobaczyłam, że Harry nadal tam stoi. Uniósł jedną rękę w geście pożegnania, a ja cicho się roześmiałam. Bezgłośnie powiedziałam:
- Do zobaczenia.
Mrugnął do mnie ostatni raz, po czym poszedł. Z uśmiechem na ustach chwyciłam za klamkę i cicho weszłam na przedpokój. W całym domu panowała cisza. Uff. Odwiesiłam płaszcz i zdjęłam buty. Byłam na pierwszym stopniu schodów prowadzących na górę, gdy nagle w przedpokoju zapaliło się światło. Zamarłam i odwróciłam powoli głowę.
- No to sobie nagrabiłaś, moja panno! - usłyszałam głos mamy.
No pięknie.
_____________________________________
Dzień dobry! ^^
Jak tam Dyngus? Nie zatopili Was jeszcze? xd Ja jakoś dzisiaj uniknęłam zlania zimną wodą. :D
No, mija dzisiaj równy miesiąc od ostatniego rozdziału. Nie bijcie xd Pod Adasiem już się tłumaczyłam, ale może powiem raz jeszcze, bo raczej nie wszyscy widzieli xd Najpierw szkoła postanowiła, że mnie wykończy, a później do mojego domu zawitał mały szkrab. <3 W końcu mam swojego wymarzonego pieska. Mały jest taki kochany i tak strasznie psoci, że poświęcałam mu prawie całą swoją uwagę. Musiałam się jeszcze przestawić na jego tryb porannej toalety (szósta rano, czasami nawet piąta) i przez kilka pierwszych dni chodziłam jak zombie xd Ale już się przyzwyczaiłam, wszystko wraca na swoje miejsce.
Co do rozdziału... To mam nadzieję, że się zanudziliście xd W sumie to trochę się działo. A, w końcu uzupełniłam zakładkę bohaterowie. Można wejść i zobaczyć ^^
O, ja tu jeszcze z jedną sprawą do Was! Zapewne większość z Was mnie wyśmieje, ale na mój mózg spłynęła kolejna twórcza historia. Wątpię czy ktoś z Was będzie chciał to czytać, bo już pewnie macie przesyt mną i moimi chorymi pomysłami, ale cóż. Pokazać zwiastun nie zaszkodzi ^^
https://www.youtube.com/watch?v=O-KtDQ8y4YE
Możecie powiedzieć, co o tym sądzicie. Czy rozwijać ten pomysł, czy dać sobie spokój xd
Bo w sumie pomyślałam, że mam jak na razie trzy blogi. Ten, Only half a blue sky i Titanica. Ale Titanica niedługo kończę i zostałyby tylko te dwa ^^ Co Wy na to?
A, piękny szablon pochodzi od Happiness z Wyimaginowanej Grafiki <3 Zakochałam się w nim!
To ten... Do zobaczenia ^^
Kolejny rozdział pewnie jakoś za 2-3 tygodnie :)
- Coś ty jej nagadał? Zwiewała aż się kurzyło.
- Powiedziałem, że jak zadzwoni na policję to zrobimy sobie kryty basenik u niej w ogrodzie. - odrzekł, zaczesując włosy do góry.
Harry roześmiał się głośno, a ja nie wiedziałam czy mu zawtórować, czy płakać. Przecież to było chore. Nie żebym była jakąś sztywniarą, ale ta kobieta mogła nawet dostać zawału ze strachu, bo było nas tu ponad setka. Dałam Jake'owi obowiązkowego pstryczka w nos i wysłuchawszy jego marudzenia, za co, po co, podeszłam do Harry'ego.
- Przejdziemy się? - Zapytałam. Było mi duszno i gorąco, a nie miałam ochoty leźć nigdzie z Jake'em, po tym jak potraktował tę staruszkę. Z resztą właśnie się oddalił w poszukiwaniu Jamie. Tak przynajmniej przypuszczałam.
- Jasne - mruknął Styles z uśmiechem, po czym zaczął się przedzierać w stronę wyjścia.
Podążyłam za nim, uważając, aby o nikogo się nie przewrócić w tych piekielnych szpilkach. Dobrnęliśmy w końcu do wyjścia, wzięliśmy nasze okrycia i wyszliśmy na schody. Była piękna, gwieździsta noc. Deszczowe chmury gdzieś odpłynęły i teraz księżyc dumnie prezentował swe wdzięki w całej okazałości. Była pełnia.
- Niezła impreza - odezwał się Harry po jakimś czasie. Byłam taka zaopatrzona w niebo, że zapomniałam o jego obecności. Spojrzałam na niego, dostrzegając, że jest rozbawiony i sam popatruje na niebo.
- Racja, Jake jak zwykle się postarał. - odpowiedziałam z uśmiechem. - Długo się znacie?
- W zasadzie to nie. W warsztacie Blacka zacząłem pracować dwa miesiące temu. Ale Jake to fajny kolega. Można się z nim nieźle ubawić.
Parsknęłam śmiechem.
- Oj tak, jest człowiekiem z ogromnym poczuciem humoru.
Harry uniósł jeden kącik ust ku górze, a moim oczom ukazał się mały dołeczek w policzku. Westchnęłam cicho i znowu spojrzałam na niebo. Było takie piękne.
- Mieliśmy się przejść, a nie bawić w astronomów - usłyszałam cichy śmiech po swojej prawej stronie.
Zawtórowałam mu, po czym zeszłam schodów. Harry zbiegł za mną. Podążyliśmy wąskim chodnikiem, a usta nam się nie zamykały. Zaczęliśmy na żarty obgadywać Jake'a, twierdząc, że tańczy jak połamana stonoga, co oczywiście było nie prawdą. Obchodziliśmy powoli ogród, aż tu nagle za jednym z drzew dał się słyszeć głośny śmiech.
W mojej głowie zaświtała myśl, że skądś go znam. Razem z Harrym popatrzeliśmy po sobie ze zdziwieniem, po czym równocześnie zajrzeliśmy za potężną sosnę. Zachłysnęłam się powietrzem, a nogi się pode mną ugięły.
- Cholera jasna. - zaklął Styles.
Na ziemi leżał jakiś chłopak, a na nim moja przyjaciłłka. Całowali się namiętnie, a wokół nich było pełno butelek po alkoholu.
- Jamie! - wrzasnęłam histerycznie. - Jak mogłaś?! Co ty wyrabiasz?!
Dziewczyna podskoczyła przerażona i podniosła na nas zaskoczony wzrok. Nagle usłyszeliśmy czyjeś kroki, po czym rozległ się głos Jake'a:
- O, tutaj jesteście! Widzieliście gdzieś może...
Urwał w połowie zdania, gdy zobaczył to co my. Ustał niedaleko leżących i jak zahipnotyzowany wpatrywał się w swoją dziewczynę. Jamie poderwała się na równe nogi, patrząc na chłopaka błagalnie. Jej "kolega" strasznie zakłopotany zmył się po cichu. Zostaliśmy we czwórkę. Czułam mdlący strach w żołądku. Co teraz? Spojrzałam na Harry'ego. Chłopak mierzył wzrokiem raz Jamie raz Jake'a.
- Jake, kochanie, to nie tak, ja ci wszystko...
Jake uniósł rękę, pokazując jej by zamilkła. Miał zaciśnięte szczęki i zamknięte oczy.
- Błagam, nie kompromituj się. - Wyszeptał.
Przeraziłam się, gdy usłyszałam jak bardzo złamany ma głos.
- Proszę cię, kochanie - załkała dziewczyna, podchodząc do niego i obejmując go za szyję. Odetchnął ją natychmiast, po czym ruszył w stronę domu. Pobiegłam za nim, czując za sobą obecność Stylesa i przyjaciółki.
Jake wleciał do domu jak burza i podbiegł do komputera. Wyrwał z niego wszystkie kable, łączace go z głośnikami. Naokoło zrobiło się nagle strasznie cicho. Goście z zaskoczeniem spojrzeli na mojego przyjaciela.
- Koniec imprezy, spadać stąd! - zawołał. Żaden z obserwatorów nie zauważył tego co ja. Przy ostatnim słowie głos mu się lekko załamał.
Ludzie zdezorientowani nagłym końcem zabawy, wychodzili z domu. Po kilku minutach została tylko nasza czwórka i pełno śmieci w całym budynku. Ciszę przerywało tylko łkanie Jamie, która stała niedaleko drzwi. Jake oparł się o biurko, ukrywając twarz w dłoniach. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Czy w ogóle mam coś mówić. Strasznie zawiodłam się na Jamie. W życiu bym nie pomyślała, że zrobi coś takiego.
- Znudziłem ci się, co? - Ciszę przerwał złamany głos Jake'a. - Mogłaś mi powiedzieć, nie narzucałbym się.
- Skarbie, to nie tak! - zapłakała głośno dziewczyna. - Wiesz przecież, jak bardzo cie kocham. To było tylko...
- Wyjdź. - przerwał jej chłopak głosem jak stal. - I więcej nie wracaj. Nie chce cię znać.
- Jake! - krzyknęła przerażona. - Nie rób mi tego, błagam.
On już jej nie słuchał. Odwrócił się i czekał ze spuszczoną głową, aż opuści pomieszczenie. Dziewczyna szlochając i ocierając łzy, podeszła do drzwi i rzucając Jake'owi ostatnie spojrzenie, wyszła na zewnątrz. Chłopak osunął się powoli na podłogę i usiadł ciężko na ziemi. Już zrobiłam krok, by do niego podejść, przytulić, pocieszyć, ale ktoś delikatnie złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego, który głową wskazał mi drzwi. Czując łzy zbierające się pod powiekami, zrozumiałam aluzje. Podążyłam w kierunku wyjścia, słysząc Stylesa za sobą.
Ustałam bezradnie na chodniku, a łzy pociekły mi po policzkach. Miałam wrażenie, że wszystko się właśnie zawaliło. Miałam się dobrze bawić, a nie obserwować, jak moja najlepsza przyjaciółka zdradza mojego najlepszego przyjaciela i to jeszcze pod jego własnym domem. Załkałam, przyklękając. Ktoś objął mnie delikatnie od tyłu i przytulił. Zapłakałam głośno, odwróciłam głowę i wtuliłam się w Harry'ego, mocząc mu kurtkę łzami. Nie obchodziło mnie, że prawie w ogóle go nie znam. Potrzebowałam kogoś, komu mogłam się wyżalić. W milczeniu klęczał przy mnie, gładził po włosach i trzymał mocno.
Stopniowo zaczęłam się uspokajać. Czułam się dziwnie bezpieczna w jego silnych ramionach. Po fali żalu, zalała mnie nowa. Wstydu.
- Przepraszam. - wyszeptałam cicho, odsuwając się delikatnie.
- Nie ma sprawy, do usług. - uśmiechnął się Harry, wyjmując chusteczkę z kieszeni i mi ja podając. Oboje się wyprostowaliśmy, a ja skorzystałam z podanego mi ligninowego płatka.
- Chyba będę się zbierać. Nic tu po mnie. - powiedziałam ponuro, patrząc na opustoszały dom i Jake'a.
- Odwiozę cię. - zaproponował od razu Harry, sięgając do kieszeni po kluczyki od motoru.
Pokręciłam przecząco głową z bladym uśmiechem na ustach.
- Nie ma potrzeby. Mieszkam parę kroków stąd.
- W takim razie cię odprowadzę - zadecydował chłopak, podając mi rękę. Ujęłam ją bez skrępowania, po czym ruszyliśmy w stronę mojego domu. Strasznie się oziębiło. Nie zauważyłam tego wcześniej. Teraz było mi podwójnie zimno, bo doszedł ogromy stres. Zadrżałam.
- Zimno ci? - zapytał natychmiast Harry i nie czekając na odpowiedź, zaczął zdejmować z siebie skórzaną kurtkę.
- Matko, nie wygłupiaj się! - zawołałam przerażona. - Zamarzniesz!
Chłopak zarzucił na mnie okrycie, po czym parsknął śmiechem.
- Nic mi nie będzie. Nie przesadzaj.
- Skoro tak twierdzisz. - Pokazałam mu język, a on do mnie mrugnął.
Dotarliśmy pod mój dom. Spojrzałam na niego w nadziei, że nie palą się tam żadne światła, a rodzice śpią. Nie miałam ochoty na konfrontację z nimi tej nocy. W sumie to już dnia, było po piątej.
- To tutaj. - mruknęłam, po czym zdjęłam z siebie jego kurtkę. Podałam mu ją, a on zgrabnym ruchem ją założył.
- W porządku. Do zobaczenia, Lilijko! - powiedział z uśmiechem. Odwzajemniłam go, po czym skierowałam się w stronę budynku. Gdy byłam na schodach, odwróciłam się jeszcze i zobaczyłam, że Harry nadal tam stoi. Uniósł jedną rękę w geście pożegnania, a ja cicho się roześmiałam. Bezgłośnie powiedziałam:
- Do zobaczenia.
Mrugnął do mnie ostatni raz, po czym poszedł. Z uśmiechem na ustach chwyciłam za klamkę i cicho weszłam na przedpokój. W całym domu panowała cisza. Uff. Odwiesiłam płaszcz i zdjęłam buty. Byłam na pierwszym stopniu schodów prowadzących na górę, gdy nagle w przedpokoju zapaliło się światło. Zamarłam i odwróciłam powoli głowę.
- No to sobie nagrabiłaś, moja panno! - usłyszałam głos mamy.
No pięknie.
_____________________________________
Dzień dobry! ^^
Jak tam Dyngus? Nie zatopili Was jeszcze? xd Ja jakoś dzisiaj uniknęłam zlania zimną wodą. :D
No, mija dzisiaj równy miesiąc od ostatniego rozdziału. Nie bijcie xd Pod Adasiem już się tłumaczyłam, ale może powiem raz jeszcze, bo raczej nie wszyscy widzieli xd Najpierw szkoła postanowiła, że mnie wykończy, a później do mojego domu zawitał mały szkrab. <3 W końcu mam swojego wymarzonego pieska. Mały jest taki kochany i tak strasznie psoci, że poświęcałam mu prawie całą swoją uwagę. Musiałam się jeszcze przestawić na jego tryb porannej toalety (szósta rano, czasami nawet piąta) i przez kilka pierwszych dni chodziłam jak zombie xd Ale już się przyzwyczaiłam, wszystko wraca na swoje miejsce.
Co do rozdziału... To mam nadzieję, że się zanudziliście xd W sumie to trochę się działo. A, w końcu uzupełniłam zakładkę bohaterowie. Można wejść i zobaczyć ^^
O, ja tu jeszcze z jedną sprawą do Was! Zapewne większość z Was mnie wyśmieje, ale na mój mózg spłynęła kolejna twórcza historia. Wątpię czy ktoś z Was będzie chciał to czytać, bo już pewnie macie przesyt mną i moimi chorymi pomysłami, ale cóż. Pokazać zwiastun nie zaszkodzi ^^
https://www.youtube.com/watch?v=O-KtDQ8y4YE
Możecie powiedzieć, co o tym sądzicie. Czy rozwijać ten pomysł, czy dać sobie spokój xd
Bo w sumie pomyślałam, że mam jak na razie trzy blogi. Ten, Only half a blue sky i Titanica. Ale Titanica niedługo kończę i zostałyby tylko te dwa ^^ Co Wy na to?
A, piękny szablon pochodzi od Happiness z Wyimaginowanej Grafiki <3 Zakochałam się w nim!
To ten... Do zobaczenia ^^
Kolejny rozdział pewnie jakoś za 2-3 tygodnie :)