Wsiadłam do samochodu i z uśmiechem na ustach zatrzasnęłam za sobą drzwiczki. Harry siedział już na miejscu kierowcy i nonszalancko pukał palcami w kierownicę. Spojrzałam na niego, zauważając, że się we mnie wpatruje. Nawet w nocy widziałam te niebezpieczne iskierki, które zagadkowo tańczyły w jego jadeitowych oczach. Oparł łokieć na kolanie, podparł brodę dłonią i zapytał swoim głębokim, zachrypniętym głosem:
- Ładnie to tak, Promyczku ? Czekam na ciebie piętnaście minut dłużej, niż bym sobie tego życzył.
- A ładnie to tak wywozić Promyczka w jakieś nieznane jej miejsce, mówiąc, że to niespodzianka? - Odgryzłam się z uśmiechem, dając mu lekkiego pstryczka w nos. Chłopak zabawnie go zmarszczył, uśmiechnął się szeroko, po czym odpowiedział:
- Bardzo ładnie. Zapnij pasy, Lily.
Wyprostował się, po czym odpalił silnik i ruszył spod mojego domu. Ja wykonałam jego polecenie, po czym przyjrzałam mu się z uniesionymi brwiami.
- A ty nie zapinasz?
Harry prowadził pewnie jedną ręką i słysząc moje pytanie, roześmiał się.
- Nie martw się, będę uważał. Wiozę ze sobą prawdziwy skarb.
Poczułam, że się rumienię, ale chłopak złapał mnie za rękę i bawiąc się nią, zaczął opowiadać o dzisiejszym dniu w pracy. Słuchałam go uważnie, co chwila wtrącając swoje trzy grosze. Minęło pół godziny. Nagle Harry zjechał w jakąś boczną drogę, na której nie było żywej duszy. Widziałam, że zwiększył prędkość, ale nijak tego nie skomentowałam. Ufałam mu.
W pewnej chwili poczułam, że chłopak wypuszcza moją rękę i z dziwnym wyrazem twarzy nachyla się nad kierownicą, wbijając zmrużone oczy w coś, co poruszało się w bardzo szybkim tempie.
- Co ten palant wyprawia? - Usłyszałam jego szept i z przerażeniem stwierdziłam, że jakiś samochód wyskakuje z prawej strony i przejeżdza nam drogę. Wszystko potoczyło się w ułamku sekundy. Harry odbił ostro w lewo, aby nie wbić się w bok samochodu tego idioty. Zamiast tego, wbił się w drzewo. Poczułam, jak coś wyrzuca mnie do przodu, ale pasy boleśnie powstrzymały mnie prze uderzeniem w coś głową. Później przed oczami rozlała mi się ciemność.
Ocknęłam się, czując tępy ból w piersiach i w głowie. Próbowałam przypomnieć sobie, co się przed chwilą stało. Uniosłam głowę i nagle stwierdziłam, że znajduje się w ciemnym samochodzie, którego przód był całkowicie wbity w jakieś grube drzewo, a spod wykrzywionej maski wydobywały się kłęby dymu. W pewnej chwili mój zdezorientowany wzrok padł na czyjąś dłoń leżącą bezwładnie na półce oddzielającej pasażera od kierowcy... Harry, Boże. Chłopak jedną dłoń miał opartą na kierownicy, a jego głowa leżała właśnie na tej ręce.
- Jezu, Harry - wymamrotałam przerażona. Z trudem odciągnęłam go od kierownicy. Bezwładnie opadł na fotel. Był nieprzytomny, a po twarzy spływała mu stróżka krwi i skapywała na jego ubranie. Przerażona potrząsnęłam nim gwałtownie i wyjęczałam:
- Odezwij się, błagam.
Nic takiego się nie wydarzyło. Nie wiem, jakim cudem w głowie zaświtałam mi myśl, że powinnam sprawdzić puls. Odpięłam pas, który wbijał mi się boleśnie w ciało, po czym powoli wyciągnęłam rękę i wstrzymując oddech, przyłożyłam mu palce do szyi. Boże, nie, błagam. Nic nie poczułam... W mojej głowie kłębiło się tylko głośne ratunku, pomocy. Czując, że płacze uniosłam się na klęczki tyle, na ile pozwalał mi samochód i ponowiłam próbę, żywic nadzieję, że popełniam jakiś błąd. Nic. Nachyliłam się nad nim, ale oddechu też nie usłyszałam. Nie, błagam, Boże nie zabieraj mi go. Szlochając głośno spróbowałam otworzyć drzwi od strony pasażera. Cholera, nie chciały puścić. Dachem, pomyślałam. Dobrze, że Harry zawsze otwierał górne okno. Ignorując własny ból i przerażenie, wygramoliłam się z samochodu, zeskakując na trawę. Modląc się, aby drzwi od strony kierowcy puściły, pociągnęłam za klamkę. Och, udało się. Otworzyłam je i zamarłam. Co dalej? Przecież on nie oddycha, jego serce stanęło. Modląc się, aby nie miał złamanego kręgosłupa, delikatnie zaczęłam wyciągać go z samochodu. Nie chciała go jeszcze bardziej uszkodzić, ale nie mogłam go tak po prostu zostawić. Nie wiem, jak mi się to udało, ale udało. Ułożyłam go jakoś na trawie i ponownie sprawdziłam puls. Nic.
- Harry, błagam - zaszlochałam, nie panując już nad sobą. Z przerażeniem patrzyłam na jego bladą twarz, umazaną we krwi. Zawsze był dla mnie oparciem i pomagał we wszystkim. Dziękowałam Opatrzności, za to, że postawiła go na mojej drodze. Nie, ja nie mogłam go stracić.
Położyłam trzęsące się ręce na jego mostku i czując łzy, spływające po twarzy, zaczęłam rytmicznie uciskać jego klatkę piersiową. Po chwili przeniosłam się wyżej, gdzie odchyliłam jego głowę i wdmuchnęłam mu do płuc dawkę powietrza. Poczułam w ustach smak krwi.
- Harry, cholera jasna, nie zostawiaj mnie - zawyłam nieludzkim głosem. Zaczęłam szlochać głośniej. Znowu na mostek. Był moim życiem, powietrzem, każdym oddechem, uśmiechem i szczęściem... Nie mogłam go stracić. Nie mogłam. I znowu usta.
- Harry, błagam - wyjęczałam.
Nagle usłyszałam za sobą dźwięk karetki. Nie zdążyłam się nawet zastanowić, kto ją wezwał, przecież byliśmy na ciemnej drodze. Po chwili poczułam, że czyjeś ręce odciągają mnie od chłopaka.
- Nie! - zawołałam dzikim głosem, wyrywając się trzymającym mnie dłoniom i patrząc jak ratownicy otaczają moje szczęście. - Zostawcie mnie, nie zabierajcie mnie od niego!
Szlochałam, szarpałam się i krzyczałam ile wlezie. Nic to nie dało. Ktoś szeptał mi tylko jakieś słowa pocieszenia do ucha i trzymał mocno. To był koniec. Mój koniec.
__________________________________________
Żeby nie było! Nie zwariowałam, zakładając kolejnego bloga! xd
Po prostu odnalazłam w swojej główce, kolejny pomysł, który, wiem, że uda mi się zrealizować :D
Pisałam ten prolog i płakałam. Serio. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. <3
Zapraszam do zapoznania się z zakładkami :)
Pozdrawiam ^^
O maj gad :cccccccccccccccc Jaki szmuteczeg :ccc
OdpowiedzUsuńTylko go nie zabijaj, wiesz, Hały i takie tam. :Cccc
Przez Ciebie wczoraj wpadłam w doła :ccc
Dlaczego to takie smutne, czo?
Czekam na pierwszy :3
Loffki, kisski, pozderki, heheszky :*
Masz gada ? xd Myślałam, że tylko dwa psy xd
UsuńTak, Hały i takie tam xd :D
Się źle chyba czujesz xd
Lovki <3
Kurczaczki pieczone!
OdpowiedzUsuńProlog genialny!
Zastanawiam się co będzie dalej z Harry'm. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego cało i jakoś wszystko się ułoży.
Biedna Lily. Jak ona sobie da radę?
Rajciu, potrzymasz nas troszke w niepewności :(
Czekam na następny rozdział i pozdrawiam <3
Dziękuje ślicznie <3
UsuńOj, mi też jest strasznie szkoda Harry'ego :c Lily na pewno będzie ciężko przetrwać tą sytuację.
Pozdrawiam ^^
To jest genialne! Jezu. Już długo nie trafiłam na coś, by mnie trzymało tak mocno w napięciu. Naprawdę!
OdpowiedzUsuńPrzyznam - zaczęte wspaniale. Tak, jak zaczynać się powinno. Czekam na dalszą część ze zniecierpliwieniem.
Pozdrawiam!
Bardzo się cieszę, że Ci się podoba :D
UsuńLubię trzymać ludzi w napięciu, hihi :D
Pozdrawiam ^^
Ostatnio tak często płaczę, że już po przeczytaniu twojego prologu ponownie się poryczałem. Mam nadzieję,że te wydarzenie będzie umieszczone bardzo daleko i do tego jeszcze długo i szczęśliwie sobie pożyją! Ja chcę już rozdał, postaraj się napisać go jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńDziękuje za komentarz <3
OdpowiedzUsuńJa też płakałam, pisząc to ;-;
Jeszcze na pewno będzie kilkanaście rozdziałów, ale czy aż tak daleko, to nie jestem pewna ;c
Pozdrawiam ^^
Cześć! :)
OdpowiedzUsuńJa tam nie uważam, że zwariowałaś. Jeśli dajesz radę, to na moje możesz założyć 100 blogów! :D
Chcę najpierw zacząć od zwiastunu. Napisałaś, że jest nie udany, a według mnie jest świetny. Idealnie określa nastrój tego opowiadania. I gdy był moment tego wypadu, to miałam takie dreszcze, że aż zimno mi się zrobiła. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak miałam. Serio.
Szkoda, że prolog jest taki smutny. Ta historia rozpoczęła się przygnębiająco. To Ci się śniło? To ja szczerze współczuję, bo ten moment musiał być koszmarem.
Od razu widać, że oni bardzo się kochają. (Nie wiem w jakim czasie pisać. :D) Wiele dla siebie znaczą, widać, że Harry zmienił życie dziewczyny. A teraz ten wypadek. Masakra jakaś. Świetnie to opisałaś, bo prawie się popłakałam. Te myśli i uczucia dziewczyny. Te opisy. To wszystko sprawiło, że tak bardzo to przeżyłam. Jestem bardzo ciekawa czy on przeżyje. Musi! Jejku, jeśli on umrze, to serio będę ryczeć chyba cały tydzień. :(
Tak na wszelki wypadek napiszę, żebyś informowała mnie o nowych rozdziałach. :D
Czekam niecierpliwie na rozdział pierwszy. :)
Pozdrawiam. :*
Naprawdę ten zwiastun Cię poruszył? Kurczę :o A ja myślałam, że to jakieś flaki z olejem! xd
UsuńCieszę się bardzo <3
Szczerze to nie dokładnie wypadek mi się śnił, ale była tam właśnie reanimacja Harry'ego (nie pytaj, bo nie wiem, skąd mi się biorą takie sny :o), wątek miłosny, a resztę sama wymyśliłam, kojarząc różne fakty. :D
Wiem, że jest smutny :C Sama płakałam. Pisałam go o bardzo późnej porze, a później byłam tak rozemocjonowana, że zasnęłam dopiero nad ranem.
Cieszę, że to co kłębiło się w moim serduszku, udało się przelać w ten prolog. Postawiłam bardzo na emocje.
Czy przeżyje? Dowiecie się w swoim czasie <3
Jasne, będę informować :)
Ślicznie dziękuję za komentarz ^^
Pozdrawiam <3
Nie wiem jak zwykle od czego zacząć, bo tyle mam pomysłów w głowie. Hmm... niech będzie od początku. Po przeczytaniu pierwszych linijek sadziłam, że to będzie opowiadanie jak większość, ale im dłużej czytałam tym bardziej wiedziałam w jakim błędzie byłam. Zawsze gdy czytam mam jakieś dziwne przeczucie co będzie i zawsze się sprawdza, ale miłym zaskoczeniem było dla mnie to, że nie spodziewałam się tego wypadku :) To było trochę straszne... biedny Hazza. Miałam ciarki, serio xD To jak bardzo Lily próbowała go ratować było wzruszające i widać od razu, że bardzo go kocha/kochała? Z jednej strony to wydaje mi się, że jej pierwsza pomoc nie poszła na marne i będzie żył, ale z drugiej może nie żyć :) Ogólnie to bardzo mi się podoba. Jest ciekawa fabuła i mój Harry no i wielka miłość. Czego więcej potrzeba?... no i wyleciało mi z głowy co miałam jeszcze napisać xD Mam straszną sklerozę :/
OdpowiedzUsuńSzablon śliczny *.*
Powiadamiaj mnie na gg ;)
Cieszę się, że Cię zaskoczyłam <3
UsuńLubię zaskakiwać ludzi ;> xd
Oj tak, biedny Harry :c. Jak pisałam wyżej - też bardzo to przeżywałam.
Jak wyżej xd, czy przeżyje dowiecie się w swoim czasie <3
Będę informować :D
Dziękuję ślicznie za komentarz ^^
Pozdrawiam <3
Wreszcie znalazłam czas, by wejść na Twojego bloga. :) Muszę serdecznie podziękować panu od internetu, że postanowił u mnie zawitać i sprawić, że mój problem z siecią zniknie. :) Także... :
OdpowiedzUsuńKiedy ona weszła do samochodu pomyślałam sobie "Będzie wypadek". WOOW, nie myliłam się. I zamiast przeżywać to, co się dzieje, ja śmiałam się jak głupia, bo odgadłam, że będzie wypadek. xd lol, nie słuchaj mnie. xd
Prolog, a tyle się dzieje! Kolejne WOW! Jestem zaskoczona, mile. :D
Harry nie jest moim ulubionym członkiem (tak, tak xdd) One Direction ( mówi to Ola, która ma Hazzę, jako głownego bohatera opowiadania, ale no cóż. XD) Z przyjemnością więc czytam opowiadania, kiedy Stylesowi coś się przytrafia. xd Bezlitosna ja. xd
Bardzo podoba mi się Twój styl pisania... Tak zajebiście cudownie ukazałaś scenę, kiedy głowna bohaterka wyciąga Harry'ego z samochodu. BTW, dziś na EDB miałam i powiem, że postąpiła wzorowo. xD
Dobra, nie pieprzę więcej, a biorę się za 1. :))
Xoxo
O Ty bezlitosna Olu ! :p
UsuńJa tam kocham Hary'ego i jak to pisałam to miałam atak płaczu xd
Ha! Wiem, że postąpiła wzorowo, bo moja przyjaciółka jest w LO na profilu medyczno-ratowinczym i miałam kogo zapytać xd
Dziękuje za komentarz <3
OMG.... Ja płaczę ... Ten prolog jest wspaniały. Masz świetny pomysł. Mam nadzieje ,że Harry jednak przeżyje . \
OdpowiedzUsuń~~Car