- Lily -
Ostatnie cztery miesiące mojego życia były najlepszymi, jakie kiedykolwiek przeżyłam. Moje marzenie się spełniło. Harry był mój, tylko mój. Pozwolił mi, abym pokazała mu, że jest dla mnie najważniejszą osobą pod słońcem. Wiedziałam, że jest tym jedynym na zawsze. Kochałam go za każdym uśmiech, błysk zielonych oczu. Za każde "Lilijko" kierowane w moją stronę. Świadomość, że on kocha mnie równie mocno, sprawiała, że pierwszy raz nie martwiłam się niczym. Żyłam w euforii.
Leżałam w jego ramionach na moim zasłanym łóżku i czytałam lekturę do szkoły. Przyjechał do mnie zaraz po pracy. Rozmawialiśmy trochę, ale usypiał na stojąco, więc już go nie męczyłam, tylko pozwoliłam mu zasnąć. Nad uchem słyszałam jego spokojny oddech, a jego ręka bezwładnie obejmowała moje ciało. Przyjeżdżał codziennie, a motor zostawiał na parkingu przed super marketem, aby moi rodzice się o niczym nie dowiedzieli. Niezauważany wchodził przez okno i siedział do późnego wieczora. Przez to wszystko stwierdziłam, że to, iż mama i tata nie zaglądają do mojego pokoju, jest wprost błogosławieństwem.
Ziewnęłam i odłożyłam książkę. Odechciało mi się czytać. Spojrzałam na zegarek, było po dwudziestej. Maj był wyjątkowy ciepły, lekki wiaterek dostawał się przez uchylone oknom Odchyliłam delikatnie głowę, by spojrzeć na Harry'ego. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Jego usta znajdowały się przy moim policzku, a nos w moich włosach. Zawsze mi powtarzał, że kocha ich zapach. Nie mogąc się powstrzymać, odwróciłam się jeszcze bardziej, by pocałować go w kącik ust. Zamrugał powiekami, po czym zmrużył oczy, przyglądając mi się nieprzytomnie.
- Przepraszam - szepnęłam, odkręcając się do niego przodem. - Nie umiałam się powstrzymać.
Uśmiechnął się, ziewnął, a po chwili cmoknął mnie w nos. Zaśmiałam się i wtuliłam w jego tors okryty czarną koszulkę. Zauważyłam, że ma słabość do tego koloru.
- Która godzina, słonko? - zamruczał zachrypniętym głosem.
- Jeszcze wczesna, nie jedź! - odpowiedziałam szybko, przytulając się do niego mocniej. Parsknął śmiechem, po czym podniósł lewą rękę, by zerknąć na zegarek.
- Cholera, Lilijko, muszę się już zrywać. - powiedział markotnie. - Dexter siedzi sam, a ja jutro na szóstą muszę być w pracy.
Westchnęłam z żalem, po czym wypuściłam go ze swoich objęć. Przeciągnął się wstając. Podeszłam do niego i podałam mu bluzę, którą rzucił na krzesło. Wziął ją ode mnie, aby zgrabnym ruchem ją założyć. Przejechał dłonią po włosach, po czym przyciągnął mnie do siebie.
- Będziesz jutro? - wymruczałam z nadzieją w jego usta, po czym objęłam go za szyję.
- Jak zawsze. - powiedział cicho, pocierając nosem o mój policzek. Westchnęłam. Już za nim tęskniłam.
- Pocałuj mnie - wyszeptałam z uśmiechem.
Zaśmiał się cicho, ale nie dał się długo prosić. Musnął delikatnie moje wargi swoimi, a ja nie pozostawałam mu dłużna. Wspięłam się na palce, bo był ode mnie sporo wyższy, a ja tak bardzo go pragnęłam, że nie liczyło się dla mnie, że muszę się wyciągać jak głupia. Nagle poczułam, że zaplata moje nogi na swoich biodrach. Objęłam go mocniej, nie pozwalając przerwać pocałunku. Czułam, że cofa się powoli, aby po chwili uderzyć nogami w łóżku. Upadliśmy na nie. Parsknęłam śmiechem, po czym wplątałam palce w jego gęste włosy i wpiłam się w jego usta jeszcze bardziej.
- Kocham cię, wiesz? - mruknął, odrywając się ode mnie. Patrzyłam z radością w jego błyszczące w półmroku oczy.
- Wiem - odpowiedziałam. - Ja ciebie też, Harry.
Pocałował mnie ostatni raz, po czym podniósł się do pozycji siedzącej. Sprawiło to, że siedziałam na jego kolanach.
- A teraz naprawdę muszę już iść. - powiedział z żalem w głosie. - I nie przeciągajmy tego, bo zaraz mnie stąd siłą nie wyciągną!
Zaśmiałam się z żartu, po czym odgarnęłam mu grzywkę z czoła.
- I dobrze, zostań.
- Innym razem, królowo. - odpowiedział, zsadzając mnie delikatnie na łóżku. Podszedł do okna, otworzył je, po czym posłał mi ostatni uśmiech. Odwzajemniłam go, a on wszedł na parapet, by wskoczyć na drzewo.
Podeszłam do okna, obserwując jego oddalającą się sylwetkę. Gdy był już przy płocie, odwrócił się i pomachał mi wesoło. Odmachałam, po czym przesłałam mu całusa dłonią. Przeskoczył furtkę i zniknął mi z oczu.
Leżałam w jego ramionach na moim zasłanym łóżku i czytałam lekturę do szkoły. Przyjechał do mnie zaraz po pracy. Rozmawialiśmy trochę, ale usypiał na stojąco, więc już go nie męczyłam, tylko pozwoliłam mu zasnąć. Nad uchem słyszałam jego spokojny oddech, a jego ręka bezwładnie obejmowała moje ciało. Przyjeżdżał codziennie, a motor zostawiał na parkingu przed super marketem, aby moi rodzice się o niczym nie dowiedzieli. Niezauważany wchodził przez okno i siedział do późnego wieczora. Przez to wszystko stwierdziłam, że to, iż mama i tata nie zaglądają do mojego pokoju, jest wprost błogosławieństwem.
Ziewnęłam i odłożyłam książkę. Odechciało mi się czytać. Spojrzałam na zegarek, było po dwudziestej. Maj był wyjątkowy ciepły, lekki wiaterek dostawał się przez uchylone oknom Odchyliłam delikatnie głowę, by spojrzeć na Harry'ego. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Jego usta znajdowały się przy moim policzku, a nos w moich włosach. Zawsze mi powtarzał, że kocha ich zapach. Nie mogąc się powstrzymać, odwróciłam się jeszcze bardziej, by pocałować go w kącik ust. Zamrugał powiekami, po czym zmrużył oczy, przyglądając mi się nieprzytomnie.
- Przepraszam - szepnęłam, odkręcając się do niego przodem. - Nie umiałam się powstrzymać.
Uśmiechnął się, ziewnął, a po chwili cmoknął mnie w nos. Zaśmiałam się i wtuliłam w jego tors okryty czarną koszulkę. Zauważyłam, że ma słabość do tego koloru.
- Która godzina, słonko? - zamruczał zachrypniętym głosem.
- Jeszcze wczesna, nie jedź! - odpowiedziałam szybko, przytulając się do niego mocniej. Parsknął śmiechem, po czym podniósł lewą rękę, by zerknąć na zegarek.
- Cholera, Lilijko, muszę się już zrywać. - powiedział markotnie. - Dexter siedzi sam, a ja jutro na szóstą muszę być w pracy.
Westchnęłam z żalem, po czym wypuściłam go ze swoich objęć. Przeciągnął się wstając. Podeszłam do niego i podałam mu bluzę, którą rzucił na krzesło. Wziął ją ode mnie, aby zgrabnym ruchem ją założyć. Przejechał dłonią po włosach, po czym przyciągnął mnie do siebie.
- Będziesz jutro? - wymruczałam z nadzieją w jego usta, po czym objęłam go za szyję.
- Jak zawsze. - powiedział cicho, pocierając nosem o mój policzek. Westchnęłam. Już za nim tęskniłam.
- Pocałuj mnie - wyszeptałam z uśmiechem.
Zaśmiał się cicho, ale nie dał się długo prosić. Musnął delikatnie moje wargi swoimi, a ja nie pozostawałam mu dłużna. Wspięłam się na palce, bo był ode mnie sporo wyższy, a ja tak bardzo go pragnęłam, że nie liczyło się dla mnie, że muszę się wyciągać jak głupia. Nagle poczułam, że zaplata moje nogi na swoich biodrach. Objęłam go mocniej, nie pozwalając przerwać pocałunku. Czułam, że cofa się powoli, aby po chwili uderzyć nogami w łóżku. Upadliśmy na nie. Parsknęłam śmiechem, po czym wplątałam palce w jego gęste włosy i wpiłam się w jego usta jeszcze bardziej.
- Kocham cię, wiesz? - mruknął, odrywając się ode mnie. Patrzyłam z radością w jego błyszczące w półmroku oczy.
- Wiem - odpowiedziałam. - Ja ciebie też, Harry.
Pocałował mnie ostatni raz, po czym podniósł się do pozycji siedzącej. Sprawiło to, że siedziałam na jego kolanach.
- A teraz naprawdę muszę już iść. - powiedział z żalem w głosie. - I nie przeciągajmy tego, bo zaraz mnie stąd siłą nie wyciągną!
Zaśmiałam się z żartu, po czym odgarnęłam mu grzywkę z czoła.
- I dobrze, zostań.
- Innym razem, królowo. - odpowiedział, zsadzając mnie delikatnie na łóżku. Podszedł do okna, otworzył je, po czym posłał mi ostatni uśmiech. Odwzajemniłam go, a on wszedł na parapet, by wskoczyć na drzewo.
Podeszłam do okna, obserwując jego oddalającą się sylwetkę. Gdy był już przy płocie, odwrócił się i pomachał mi wesoło. Odmachałam, po czym przesłałam mu całusa dłonią. Przeskoczył furtkę i zniknął mi z oczu.
Kilka dni później
Szłam po omacku, potykając się o kamienie i patyki. Co chwila śmiałam się i próbowałam oderwać palce Harry'ego od moich oczu.
- Gdzie ty mnie ciągniesz, wariacie? - zapytałam, dławiąc się od śmiechu. Usłyszałam, że sam dostał ataku wesołości, a gdy się uspokoił, odpowiedział:
- To tajemnica, Lilijko. Ale jestem pewien, że Ci się spodoba i będziesz tu często przyjeżdżać.
Westchnęłam głośno, po czym dałam się prowadzić dalej. Po jakichś kilku minutach, zatrzymaliśmy się. Zaintrygowana wyostrzyłam słuch, ale nie wyłapałam nic, co pomogłoby mi ustalić moją lokalizację.
- Gotowa? - szepnął mi Harry do ucha. - Ta dam!
Zabrał dłonie od mojej twarzy. Otworzyłam usta powalona pięknym krajobrazem, który rozciągał się przede mną. Naprzeciwko znajdowało się średniej wielkości jezioro, a naokoło niego pełno drzew. Trawa zieleniła się pod naszymi stopami, a ptaki wyśpiewywały jakąś wesołą melodię. Uniosłam głowę. Po błękitnym niebie płynęły spokojnie białe chmury, a jasne słońce wprost zarażało swoją dobrą energią. Spojrzałam na ukochanego, który przyglądał się mojej reakcji.
- To miejsce jest cudowne - wyszeptałam, bo z emocji odebrało mi głos. Uśmiechnął się, po czym objął mnie od tyłu, opierając brodę na moim ramieniu.
- Dokładnie - powiedział, a ja wyczułam uśmiech w jego głosie. - Wiemy o nim tylko my. Przyjeżdżałem tu z rodzicami, kiedy byłem malutki, a od tamtego czasu nikt nie pamięta o tym jeziorze. Jak zrobi się ciepło będziemy się tu kąpać i urządzę ci cudowne urodziny...
- Dziękuję - szepnęłam wzruszona.
- Nie ma sprawy. Zawsze będę chciał cię uszczęśliwiać. - odpowiedział równie jak ja poruszony.
Staliśmy tak jeszcze długo. Napawaliśmy oczy pięknym widokiem, a serca wzajemną obecnością. Szczerze wątpiłam, czy na świecie jest ktoś równie szczęśliwy jak my. Nie mogłam się wprost doczekać kolejnych dni spędzonych z nim. Wiedziałam, że każdy z nich będzie cudowny i niepowtarzalny. Nie chciałam myśleć, o czymś, co miało zakłócić nasze szczęście. Dla mnie było to po prostu nierealne.
_________________________________________
Hej! ;*
Em, tak wiem, tutaj też się spóźniłam, ale już nie tak strasznie jak na Adasia! xd Musicie wybaczyć, ale sami pewmie wiecie, co te wakacje robią z człowiekiem. :D
Rozdział krótki, przepełniony dużą dawką szczęśliwej miłości. xd Efekt był zamierzony. Sami wiecie, że nie często zdarza mi się pisać takie rozdziały, a ja muszę pokazać jak oni bardzo się wielbią. c;
Hm, mam jeszcze jedną sprawę. Mianowicie głupia ja wymyśliła sobie, że napiszę książkę. Jednakże stwierdziłam, że mogę to publikować równocześnie na blogu. Tak, wiem, kolejny blog. xd Ale rozdziały na nim będą ukazywały się bardzo nieregularnie, tylko wtedy, gdy usiądę i dla przyjemności napiszę co nieco. Zdradzę tylko, że w opowiadaniu wystąpi Niall Horan. Na zwiastun i szablon muszę poczekać także powoli. Może jak skończę, któryś z dotychczasowych blogów to wezmę to "na pełen etat". :) Jeszcze nie wiem. O wszystkim Was poinformuję.
PS. Oczywiście w książcę nie wystąpi Niall. Opowiadanie będzie próbą, czy cokolwiek mi z tego wyjdzie. c;
To tak... Będę się zbierać. ^^
Do zobaczenia!
Hej! ;*
Em, tak wiem, tutaj też się spóźniłam, ale już nie tak strasznie jak na Adasia! xd Musicie wybaczyć, ale sami pewmie wiecie, co te wakacje robią z człowiekiem. :D
Rozdział krótki, przepełniony dużą dawką szczęśliwej miłości. xd Efekt był zamierzony. Sami wiecie, że nie często zdarza mi się pisać takie rozdziały, a ja muszę pokazać jak oni bardzo się wielbią. c;
Hm, mam jeszcze jedną sprawę. Mianowicie głupia ja wymyśliła sobie, że napiszę książkę. Jednakże stwierdziłam, że mogę to publikować równocześnie na blogu. Tak, wiem, kolejny blog. xd Ale rozdziały na nim będą ukazywały się bardzo nieregularnie, tylko wtedy, gdy usiądę i dla przyjemności napiszę co nieco. Zdradzę tylko, że w opowiadaniu wystąpi Niall Horan. Na zwiastun i szablon muszę poczekać także powoli. Może jak skończę, któryś z dotychczasowych blogów to wezmę to "na pełen etat". :) Jeszcze nie wiem. O wszystkim Was poinformuję.
PS. Oczywiście w książcę nie wystąpi Niall. Opowiadanie będzie próbą, czy cokolwiek mi z tego wyjdzie. c;
To tak... Będę się zbierać. ^^
Do zobaczenia!