czwartek, 7 sierpnia 2014

09

- Lily -

      Szłam radośnie po zalanym słońcem chodniku. Lipiec rozpoczął się atakując Nowy Jork falą upałów, a ja jako osoba lubiąca słońce i wszytko, co z nim związane, stałam się innym człowiekiem. Energia, która we mnie wstąpiła zarażała  wszystkich wokół. Zwłaszcza, że moje życie było teraz tak piękne, że jeszcze pół roku temu nie pomyślałabym, że mogę być taka szczęśliwa. Śmiałam się praktycznie całe dnie, oczy mi błyszczały, stałam się śmielsza i bardziej otwarta na ludzi. A powodem mojej metamorfozy był Harry. Spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę. Wygłupialiśmy się, rozmawialiśmy lub po prostu milczeliśmy wtuleni w siebie, wsłuchując się w swoje oddechy. Jednak ja najbardziej kochałam chwile, w których mogłam poczuć jego miękkie wargi na swoich. Wtedy wiedziałam, że wszystko jest na swoim miejscu.

      Podążałam właśnie do jego warsztatu, aby go tak jakby odebrać. Wczoraj biedak został do późna w noc, aby dzisiaj móc urwać się wcześniej. Planowaliśmy spędzić wspólnie cały dzień nad tym bajecznym jeziorem, które pokazał mi w maju. Jak dotąd byliśmy tam może raz. Ja miałam matury, a Harry nawał pracy. Co do mojego egzaminu dojrzałości, wyniki odebrałam jakieś dwa tygodnie temu i byłam z nich bardzo usatysfakcjonowana. Przy takich notach mogłam się dostać na każdą uczelnie. Rodzie też byli dumni, chociaż i tak usłyszałam, że mogłam się bardziej postarać. Nie wzięłam tego do siebie, ważne, że ja byłam zadowolona. 

    Południe wybiło kilka minut wcześniej, więc upał był okropny. Ludzie podążali w różnych kierunkach, a ja miałam wrażenie, że mają dość tych intensywnych promieni. Osobiście miałam inne zdanie na ten temat. W domu założyłam na siebie krótkie spodenki z ciemnego dżinsu, biały top, który w nie wpuściłam oraz sandały na niewysokim koturnie. Włosy związałam w niechlujnego koka na czubku głowy, a na nos włożyłam okulary przeciwsłoneczne. Uwielbiałam takie zestawy, były niesamowicie wygodne i nie było w nich aż tak okropnie gorąco. 

      Gdy dotarłam na miejsce, musiałam się zastanowić, jak trafić do Harry'ego. Nigdy wcześniej tu nie byłam, a mimo tłumaczeń ukochanego jakoś nie bardzo wiedziałam, gdzie iść. Postanowiłam zapytać o to najbliższą osobę jaką spotkam. Weszłam do niewielkiego budynku, w którym warsztat miał chyba coś w rodzaju biura. Było tam mnóstwo regałów z papierami i jakieś biurko, za którym siedziała młoda kobieta. Zmierzyła mnie niechętnym spojrzeniem, a ja miałam ochotę je odwzajemnić. Uniosłam brwi, patrząc na jej strój. Krótka dżinsowa spódniczka i bluzka na ramiączka z ogromnym dekoltem, który odsłaniał obfity biust dziewczyny. Mocny makijaż oraz blond włosy, które związała w warkoczyki, sprawiały, że miałam ochotę parsknąć ironicznym śmiechem. Nie no, serio?

- W czym mogę pomóc? - zagadała niechętnie, żując gumę. Cały czas bezczelnie się na mnie gapiła.

- Dzień dobry - zaczęłam. Czego jak czego, ale kultury rodzice mnie nauczyli. - Gdzie mogę znaleźć Harry'ego Stylesa? 

       Zauważyłam, że w oczach blondynki pojawia się błysk zrozumienia, a potem na jej twarz wstępuję jeszcze większa niechęć. 

- Za warsztatem, kończył coś naprawiać na dworze - odrzekła, nadmuchując balon z różowej gumy balonowej. 

- Dzięki. - mruknęłam, odwracając się na pięcie. O co jej do diaska chodzi? 

      Usłyszałam za sobą krótki wybuch śmiechu, a potem słowa, które zabrzmiały bardzo sarkastycznie:

- Och, a więc to ty wyrwałaś największe ciacho z tego zasranego miejsca? - Zastygłam, po czym obróciłam się powoli. Okręcała sobie na palcu kosmyk polakierowanych na sztywno włosów, które wymknęły się z warkoczyka i uśmiechała się do mnie bezczelnie.

- Słucham? - warknęłam, czując narastającą we mnie wściekłość.

- Huhu, widzę, że Styles lubi niespokojne laski - zaśmiała się głośno. - Nie martw się, kotek, on nawet na mnie nie spojrzał. A szkoda, byłaby niezła zabawa. 

   Miałam ochotę uderzyć ją w twarz tak, że zgubiłaby tą trzytonową tapetę. Nie mieściło mi się w głowie, jak można być tak chamskim i bezczelnym.

- I niech cię o to głowa nie boli. - odparowałam. - Z tego, co wiem, mężczyźni lubią naturalne piękno, a nie taki nadmuchany plastik. Cześć.

       Usłyszałam jakiś niezbyt przyjemny potok słów pod swoim adresem, ale miałam ją w nosie. Sama byłam zaskoczona swoją odpowiedzią, która na pewno trochę ją dotknęła. Kierowana jej wskazówkami, wyszłam na zewnątrz po drugiej stronie zakładu, na zalany słońcem mały plac. Rozejrzałam się bacznie dookoła, poszukując wzrokiem Harry'ego.

       Po chwili przyuważyłam czyjeś umięśnione plecy pochylające się nad "wnętrznościami" jakiegoś starego samochodu. Zaczęłam iść w jego kierunku, cały czas myśląc, jak zadać mu pytanie o tą panią z "recepcji". Ustałam tuż za chłopakiem, po czym z mimowolnym uśmiechem na ustach popukałam go delikatnie w ramię. Z zaskoczeniem uniósł głowę, po czym odwrócił się. Jego usta wykrzywiły się w uradowanym uśmiechu. Ja natomiast poczułam, że jeszcze chwila i przestaną oddychać.

       Harry miał na sobie tylko ciemne dżinsy, a połowa jego ciała była odsłonięta. Patrzyłam na ten umięśniony tors i brzuch, nie mogąc się nadziwić, że mój chłopak może być tak strasznie idealny. Mój wzrok zatrzymał się na jego wystających obojczykach, po czym powoli przejechał na twarz. Po czole spływały mu kropelki potu, a oczy błyszczały wesoło. Włosy obwiązał  jakąś bandamką, aby nie przeszkadzały mu w pracy. Szczerze? Myślałam, że się przewrócę.

- Cześć, słoneczko - uśmiechnął się chłopak, chyba nie zauważając, że podświadomie trzymam się ściany, żeby nie upaść. Pochylił się nade mną tak, aby mnie nie dotknąć. Zauważyłam, że ręce ma całe w smarze. Starając się ochłonąć, ustałam na palcach i wyciągając szyję, pocałowałam go w usta. Jak zwykle, gdy to robiłam, moje tętno przyspieszyło, a w brzuchu pojawiły się motylki. Odsunęłam się dopiero po dłuższej chwili. Jak dla mnie, nasze pocałunki mogły trwać wiecznie.

- Właśnie skończyłem. - powiedział uradowany, zatrzaskując maskę i biorąc jakąś szmatę, by przetrzeć ręce.

    Uśmiechnęłam się, po czym zebrałam się na odwagę, by zapytać go o coś, co na pewno męczyłoby mnie długi czas. Odchrząknęłam cicho, obserwując jak pije wodę z dużej butelki. Musiałam skupiać całą uwagę na jego twarzy, bo za każdym razem, gdy zerkałam na jego ciało, robiło mi się słabo.

- Kochanie, mogę cię o coś zapytać? - zaczęłam niepewnie. Nie odrywając butelki od ust, nieznacznie pokiwał głową.

- Kim jest ta kobieta...eee...ta blondynka u was w biurze?

- Vanessa? - zapytał zaskoczony, odejmując picie od ust. Ścianki butelki pod wpływem ponownego dopływu tlenu wydały charakterystyczny trzask. - Siedzi trochę w papierach, to córka właściciela. Czemu pytasz?

- Bo miałam z nią strasznie nieprzyjemną wymianę zdań. - odrzekłam, powoli rozumiejąc, dlaczego taki plastik siedzi za biurkiem.

- Zważając na jej zrypany charakter, to nic dziwnego - zaśmiał się chłopak, chcąc wytrzeć pot z policzka. Zostawił sobie tylko czarną smugę pod okiem, a ja zastanawiałam się jak jeszcze długo wytrzymam stojąc na dwóch nogach. Wyglądał tak uroczo, a zarazem pociągająco, że kręciło mi się w głowie.

- Mówiła coś, że próbowała cię poderwać... I wspomniała, że jej nie wyszło. - Patrzyłam mu w oczy. Czułam się strasznie nieswojo rozmawiając z nim na ten temat, ale raczej nie miałam wyjścia, jeśli chciałam w miarę spokojnie spać.

- A dziwisz się? - mruknął, obejmując mnie tak, by nie ubrudzić moich ubrań. Słyszałam po jego głosie, że się uśmiecha. - Pomyśl, Lilijko i zastanów się dlaczego.

     Zaśmiałam się, po czym mocno wtuliłam w jego tors. Uspokoił mnie, choć nic takiego nie powiedział. Mimo to wiedziałam, że mogę mu ufać.

- Powiedzmy, że wiem. - uniosłam głowę i spojrzałam na niego zadziornie. Pochylił się tak, że nasz nosy się stykały. - Kocham cię.

- Ja ciebie bardziej, mój mały zazdrośniku. - odpowiedział, po czym złączył nasz usta w namiętnym pocałunku.

- Harry -

       Wspólnie z Lily rozkładaliśmy koc po rozłożystym drzewem. Zaśmiewaliśmy się przy tym głośno, bo jakoś nie specjalnie nam to szło. Delikatny wiatr szarpał tkaniną tak, że ciężko było cokolwiek zdziałać. Kiedy w końcu się nam to udało, rzuciłem się na niego, by się nie poruszył. Śmiejąc się głośno, poprosiłem Lily, żeby postawiła na niego nasze rzeczy. Musieliśmy go jakoś usztywnić. 

- Haha, chciałabyś! - zawołała dziewczyna. - Leż tak teraz! 

    Z racji tego, że było strasznie gorąco rozebraliśmy się zaraz po wejściu na małą plażę. Stój Lily składał się z czarnego zestawu bikini, uwydatniającego jej szczupłe ciało. Włosy związała w wysokiego koka, a ja cały czas powstrzymywałem się przed rzuceniem na nią. Ja postawiłem na czarne spodenki, wyglądające jak bokserki.

- Tak chcesz się bawić? - zapytałem groźnie, chwytając ją za nadgarstki. Pociągnąłem ją tak, że wylądowała na moim ciele. - To teraz leżmy tak razem!

     Ponownie zaczęliśmy się śmiać. Cmoknąłem  ją w nos, po czym przekręciłem tak, że znalazła się pode mną. Opierając ręce obok jej głowy, zapytałem:

- Jakieś ostatnie życzenie? 

   Spojrzała na mnie zaskoczona.

- Mam się bać? - Parsknęła śmiechem.

- Oj tak. - pokiwałem głową, starając się zachować śmiertelną powagę. - Rozumiem, że nie masz żadnych ostatnich życzeń.

   Poderwałem się na równe nogi, po czym chwyciłem ją na ręce. Ruszyłem w kierunku wody, śmiejąc się z jej rozpaczliwych prób wyrwania się z mojego uścisku. 

- Nie, Harry, proszę, nie! - piszczała głośno, ale słyszałem, że sama się śmieje. Kiedy woda sięgała mi już do pasa, spojrzałem na nią, po czym powtórzyłem:

- Na pewno nie masz żadnych ostatnich życzeń? 

- Harry! - krzyknęła ze śmiechem. 

- To nie! - powiedziałem, po czym rzuciłem ją w chłodną toń. Wynurzyła się po chwili, parskając i wycierając wodę z oczu.

- O ty draniu! - zawołała, chlapiąc na mnie. Zacząłem się śmiać, nie pozostając jej dłużny. Po chwili oboje byliśmy cali mokrzy, a nawet porządnie nie weszliśmy do jeziora.

- Dobra, stop, poddaję się! - zawołała Lily, dysząc głośno i unosząc rękę. 

       Puściłem do niej oczko, po czym odgarnąłem włosy z czoła. Woda przyjemnie chłodziła moje ciało, choć na dworze było jakieś trzydzieści stopni. Miła odmiana po duszeniu się przy samochodach.

- Idziemy popływać? - zapytałem wesoło, po czym zacząłem brnąć przed siebie. 

- Hm... - Lily patrzyła na mnie, jakby się nad czymś poważnie zastanawiała. - Dobra, kto pierwszy przy na środku jeziora, ten zjada więcej truskawek!

     Odwróciła się szybko i rzuciła wpław, płynąc szybkim kraulem. Roześmiałem się, po czym ruszyłem za nią. Jakoś w połowie drogi ją wyprzedziłem. Zdyszany czekałem na miejscu. Śmiałem się głośno z jej obrażonej miny, kiedy w końcu do mnie dotarła. Po chwili jednak rozpogodziła się.

- Dobra, mądralo, wygrałeś - powiedziała, zarzucając mi ręce na szyję. Objąłem ją w pasie, czekając na to, co powie. Nie dotykaliśmy dna, ale szczerze? Jakoś nieszczególnie mi to przeszkadzało. - W ramach rekompensaty za moją porażkę, wisisz mi całusa.

     Zaśmiałem się głośno.

- Jak sobie życzysz, o pani!

     Musnąłem delikatnie jej usta. Odwzajemniła pocałunek, a ja przejechałem językiem po jej dolnej wardze. Uśmiechnęła się, po czym wpiła w moje usta. Uwielbiałem te krótkie chwile. Byłem wtedy taki szczęśliwy. Oderwaliśmy się od siebie tylko na chwilę, by popatrzeć sobie w oczy. Cmoknąłem ją w nos. Była moim największym szczęściem.
____________________________________________

Hej! ;*

Ojej, wprost ubóstwiam ten rozdział! <3 Nie wiem, jak Wam, ale mi się cholernie podoba. Jak pisałam niektóre momenty to czułam się gorzej niż Lily. Leżałam do połowy na podłodze. xd

Mam nadzieję, że rozdział przypadnie Wam do gustu! :D

Pozdrawiam i do zobaczenia! <3

16 komentarzy:

  1. W dupie mam czy wypiłam za dużo, nie umiem się powstrzymać xd

    Często w literaturze pojawia się pewny schemat. Jeśli Twoje życie toczy się szczęśliwym i radosnym torem, to i natura z Tobą współgra. Jak widzę i Twoja główna bohaterka również podziela to zdanie ^^
    Tak swoją drogę co z Jake'em i Jamie? Dawno o nich nie pisałaś... Czyżby straciła z nimi kontakt, kiedy zaczęła bardziej angażować się w swój związek z Harrym?
    Zastanawia mnie dlaczego zawsze kiedy przychodzi do wyuzdanej, bezczelnej dziewczyny, ona zawsze jest blondynką? To jest jakaś klątwa czy co? xd
    I dlaczego te wredne dziewczyny zawsze są tapeciarami lub plastikami? To chyba odwieczna tajemnica xd
    Swoją drogą, ta pani z "recepcji", to zazwyczaj zwykła księgowa, tak na przyszłość xd
    I btw. mechanicy zazwyczaj posiadają rękawice do pracy, bo niektóre wymiany części kosztują ich pocięciem skóry ;)
    Matko, ale się czepiam xd Wybaczysz mi, hm? ;>
    Ohohoho, czyżby nasza Lily była zazdrosna? Szczerze? Dawno zabiłabym dziewczynę xd Za sam jej wzrok xd
    Zabiłabym każdego, kto wrzuciłby mnie w taki sposób do wody!
    Kogo ja oszukuję?
    Nie jestem w stanie zabić dalekiego kuzyna (który notabene to zrobił i nieźle oberwał (jesienią, cholercia!)), a co dopiero chłopaka, którego kochałabym tak mocno, jak Lili c;
    Serio? To już? Ja się domagam więcej! Moja upośledzona dupa domaga się więcej! Moja pijana głowa domaga się więcej! Ba! Cały wszechświat domaga się więcej! Teraz nie możesz Nas zignorować! xd

    Kolejny słodki rozdział, a moje serce się raduje. Bo poważnie... Takie szczęście należy się każdej zakochanej parze. Aż im zazdroszczę! Gdzie ja do cholery znajdę takiego Harry'ego?! Mam nadzieję, że w Anglii ktoś się nawinie xd Chociaż na tydzień, byłoby niezmiernie miło ;d

    Kochana mój gust już dawno uzależnił się od Twoich wpisów! <3

    Pozdrawiam, uszanowanko, milion kwiatków i stokrotek, kocham,
    Mei, xoxo! <3

    Ps. Boże... Będę żałować jutro, że teraz skomentowałam ten rozdział...
    Pss. Hm... Jak na nietrzeźwą całkiem nieźle piszę, co nie? xd
    Psss. Czy mi się wydaje, czy szablon zrobił się różowy?
    Pssss. Fałszywy alarm, to tylko mój mózg.
    Psssss. Chyba trochę przesadziłam z ilością ps...
    Pssssss. Pfyyy! Who cares?!
    Psssssss. Ok, I'll stop right now.
    Pssssssss. Damn it.
    Psssssssss. Ha! Jestem pierwsza! I feel sooooo fucking special!
    Pssssssssss. Kiedy właściwie zaczęłam pisać po angielsku? O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, mówiłam Ci już, że uwielbiam jak piszesz komentarze nie na trzeźwo? :D
      Pewnie nieraz. xd
      Nie wiem, czy to jest klątwa, ale tak sobie wyobraziłam tę laskę. :p
      Co do Jamie i Jake'a - nie bój się, już Ci mówiłam, że szykuje ciszę przed burzą! ;>
      Też bym chciała takiego znaleźć. :c Ale to chyba marzenia nie do spełnienia. :c
      Hahah, tak Psssss xd
      Dziękuję ślicznie za opinię! ;*
      Pozdrawiam! <3

      Usuń
  2. Mnie też się cholernie podoba ten rozdział :D I to jak Lily dosrała blondynie :D Ha! Tak trzymać.
    Czekam na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za opinię! ^^
      Pozdrawiam! <3

      Usuń
  3. Awww, jak słooodko <3 Też chcę takiego Harry'ego! I jego kłatę, tak, kłata musi być!
    Hahaha ta dziunia z recepcji dostałaby ode mnie w twarz już dawno! Lily ma chyba tą cierpliwość po Tobie xd
    Ojeeeeeeeeeeeeny, jacy oni są kochanii! Nawet jak Harry wrzuca ją do wody są kochani! <3 Kiedyś popadnę w depresję xd
    Ale ja Cię znam i pamiętam prolog, Ty weź no, nie krzywdź ich! Zrób takie słit love do końca <3
    Niestety komentarz będzie krótki, bo tak mnie łeb boli, że masakra :C
    Także ten, czekam na kolejny <3
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, kłata obowiązkowo musi być! :D
      Ale Lily nie jest moim dzieckiem, więc jak ma mieć to po mnie? o.O xd
      Tak, ten prolog jest taki okrutny. :c
      Dziękuję ślicznie za opinię! ^^
      Pozdrawiam! <3

      Usuń
  4. BOOOOOOOSKII :D KOCHAAAM ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za opinię! ^^
      Pozdrawiam! <3

      Usuń
  5. Hejo!
    No to dotarłam XD jak zwykle spóźniona, ale przynajmniej jak raz napiszę od razu po dodaniu to się zdziwisz hłeuhłeuhłeu :D

    Naprawdę chcesz mnie wpędzić do grobu! Harry bez koszulki, naprawiajacy auto to nieziemski Harry! Taki Bóg seksu no nie? :d haha
    Jak ja zazdroszczę Lily! Niech ona mi go odda, bo naślę na nią pająka co mi wyjechał z pod poduszki! haha :D
    No właśnie co u jej przyjaciół? O.o
    I zaczynam się bać, ze już niedługo dojdziemy do prologu ;((((((((
    Czekam sobie z niecierpliwością na kolejny! ^^
    Papapa :* Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, bóg seksu! <33
      Umierałam pisząc to xd
      Nie! Ona Ci go nie odda! Bo On jest jej (mój), a jak naślesz pająka, co Ci wyjechał z pod poduszki, to ja go rozjadę hulajnogą!
      Zobaczysz. ;p
      Dziękuję ślicznie za opinię! ^^
      Pozdrawiam! <3

      Usuń
  6. Cześć kochana! ;*
    Nie wiem, czy pamiętasz, że pod moim najnowszym rozdziałem napisałam, że ostatnio śniło mi się 1D w roli głównej z Harrym. Przez to teraz na niego mam największą fazę. Więc wyobraź sobie, co ja teraz czuję po tym rozdziale. Po prostu chyba nie dam rady tego opisać. W brzuchu wszystko wywróciło mi się do góry nogami, na całym ciele mam dreszcze, nogi giętkie, jak z galarety i straciłam w nich czucie, twarz rozpalona, umysł rozmarzony, usta otwarte i dyszące 'o mamo, mamo, mamo'. Opisałam swój stan najlepiej, jak potrafiłam, ale to i tak jeszcze nie obrazuje tego, co się teraz ze mną dzieje. Gdy czytałam te wszystkie fragmenty o Harrym, to ściskałam sobie nogi, wręcz je gniotłam, jakbym urabiała ciasto. :D Już po prostu wytrzymać nie mogłam. Myślałam, że zemdleję i runę na ziemię, jak długa, ale powstrzymywał mnie fakt, że nie dawno co umyłam i ułożyłam włosy i nie chcę ich psuć, haha. :D Od razu przepraszam Cię za ten komentarz, bo jest chaotyczny, bezsensowny i pisany pod wpływem bardzo, bardzo, bardzo dużych emocji. Spróbuję się ogarnąć i napisać coś sensownego. Rozdział jest cudowny i należy do moich ulubionych. Po pierwsze bardzo dużo w nim seksownego Harrego, a po drugie skupiłaś się na opisach, dzięki czemu mogłam lepiej się wczuć (to chyba dlatego, aż tak bardzo wszystko przeżyłam). Cudownie pokazałaś, jak Lily i Harry się uwielbiają, jak się kochają. Idealnie do siebie pasują, ale nie będę ukrywać, że to ja wolałabym być na miejscu Lily. Ładniej bym z nim wyglądała, haha. :D Nie wiem, co jeszcze napisać, bo po prostu nie stać mnie teraz na sensowne zdania. Musisz mi wybaczyć, ale sama rozumiesz. :D Dziękuję Ci za ten rozdział, jestem w fajnym stanie teraz. :D
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Huhu, Styles panienkę opętał przez sen? ;>
      Wiesz co? xd Jak przeczytałam ten komentarz, to tylko takie "He he he, wreszcie ktoś wie, co ja przeżywam, pisząc o nim! :D". Nie, bo naprawdę napisałaś tu wszystko, co ja wtedy odczuwam. No może oprócz włosów, ja nie dbam o fryzurę, tylko padam na podłogę. xd One i tak żyją własnym życiem. xd
      Dziękuję ślicznie za opinię! ^^
      Pozdrawiam! <3

      Usuń
  7. Hejka
    No ten rozdział jest
    boskiiiiiiiiiii
    niesamowity
    Z niecierpliwością czekam na next
    I zapraszam na 17
    http://aquasenshi.blogspot.com/2014/08/rozdzia-17.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Zanim cokolwiek powiesz: tak tak, wiem!
    Spóźniłam się z komentarzem jakieś kilkanaście dnie, ale hej! Grunt, że wreszcie komentuje, prawda?
    Miałam jakoś nie po drodze tutaj, ale teraz korzystając z wolnego czasu i z braku jakiegokolwiek zajęcia nareszcie przeczytałam rozdział!
    Kurczaczki proszę byś więcej pisała takich rozdziałów! W sumie to chcę, a nie proszę!
    Świetnie Ci wychodzą! Lily i Harry nawet nie wiedzą jakimi są szczęściarzami. Znalezienie "swojej drugiej połówki" (serce jest głównie w całości, ale nieważne) jest naprawdę trudne. Im to jednak udało się bez problemu!
    Dlaczego wszystkie tapeciary i plastiki muszą mieć blond włosy? Nie żeby mi to przeszkadzało (szatynki rządzą!).
    Nieciekawie zachowała się Vanessa. Mogła uszczypliwe komentarze zachować dla siebie. Chociaż i tak z tej walki Lilly wyszła zwycięsko!
    Wspominałam, że wyglądają oni strasznie słodko?
    To wspomnę jeszcze raz: są słodcy i uroczy! :)
    Przechodzę dalej i pozdrawiam!

    P.S. Gofry pozdrawiają! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. jestem dumna z Lily nie dała się tej blondi ha ha ha . Cieszę się ,że Harry jest z nią szczęśliwy. Mam nadzieję ,żę tak będzie już do końca ;)

    ~~Car

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy